- Wczesny Kościół zdecydowanie podkreślał fundamentalne znaczenie Pisma Świętego. Wynikało to między innymi z faktu, że Jezus Chrystus był wypełnieniem obietnic Starego Przymierza. Podkreślano także konieczność nawrócenia, osobistego spotkania z Bogiem. W Biblii istnieje wiele przykładów konwersji, czyli metanoi (gr. zmiana myślenia). Chyba najbardziej znanym jest przypadek Pawła. Był człowiekiem głęboko religijnym, oddanym sprawie judaizmu. Gotów dla tej religii żyć i umierać, ale też gotowy zabijać. W swojej radykalnej gorliwości stał się prześladowcą wyznawców Chrystusa. I właśnie w takim momencie, gdy był w drodze do Damaszku w celu aresztowania uczniów Jezusa, został powalony mocą z wysokości. Tam, na drodze pod Damaszkiem dokonała się radykalna przemiana. Z prześladowcy i zapiekłego wroga, staje się oddanym uczniem i apostołem Jezusa Chrystusa. Takie i podobne przykłady ukazują istotę nawrócenia. Nie chodziło o zmianę światopoglądu, ale o radykalną przemianę życia.
- W II i III wieku bardzo poważnie zwracano uwagę na inicjację, czyli formację przedchrzcielną. W dziełku „Tradycja Apostolska”, mylnie przypisywanemu Hipolitowi Rzymskiemu, ukazana jest zasada, w myśl której chrztu nie udziela się każdemu, kto prosi, ale tylko tym, których życie uległo przemianie pod wpływem ewangelii. Prawdziwym świadkiem Chrystusa może być bowiem tylko ktoś, kto pod Jego wpływem zmienił swoje życie. Nie wystarczyło wówczas, że ktoś mówił, że „wierzy w Boga”. Jeśli nie „wierzy Bogu”, nie zmieni swego życia, nie stanie się nowym stworzeniem, nie może być świadkiem Chrystusa. W tym kontekście ważne jest stwierdzenie Tertuliana, pisarza z przełomu II/III wieku, który napisał: „Stajemy się, a nie rodzimy chrześcijanami”. Chrześcijaństwo w każdym pokoleniu to kwestia wyboru, a nie losu.